Łączna liczba wyświetleń

12 grudnia 2012

Rozdział 1 - Dziwny zbieg okoliczności

Wydarzenia rozgrywają się po zniszeniu Nirvany, gdzie Jellal zamiast zostać uwięziony przez Magiczną Radę, ucieka, a magowie Fairy Tail wracają do Gildi.
Młoda Heartfilia spoglądała przez otwarte na oścież okno. Ciepłe promienie słoneczne otulały jej pogodne oblicze, wprawiając dziewczynę w dobry nastrój. Obserwowała płynącą spokojnie rzekę i bawiące się niedaleko niej dzieci. Śmiały się głośno, podskakiwały i biegały, grając w berka.
Dziewczyna westchnęła. Przeciągnęła się leniwie i powoli poszła do kuchni. Otworzyła lodówkę w poszukiwaniu schłodzonego soku, który pamiętała, że kupiła poprzedniego dnia.
- Gdzie on może być...  - mruknęła, przesuwając żywność na półeczkach.
Zrezygnowana przestała grzebać we wnętrzu lodówki, wyprostowała się i z rękoma założonymi na biodrach, odwróciła się na pięcie.
- Aaa!! Co ty tu robisz?! - wrzasnęła na cały głos, zobaczywszy różowowłosego chłopaka, wylegującego się na jej łóżku.
Młodzieniec uśmiechnął się radośnie i pomiędzy pogwizdywaniem, odparł:
- Nie widać? Leżę i odpoczywam - wzruszył ramionami.
Lucy tupnęła nogą, czując piekące rumieńce na twarzy.
- Mówiłam ci, że jeżeli chcesz do mnie przyjść, będziesz wchodził jak człowiek przez drzwi, uprzednio pukając! - burknęła, podchodząc do przyjaciela.
Chłopak leżał z założonymi za głowę rękoma z zamkniętymi oczami, wyglądając na ucieszonego swoim zachowaniem. Dziewczyna nachyliła się nad nim, przyglądając się jego spokojnej twarzy. Uchylił jedną powiekę, tworząc niewielką szparkę. Uśmiech bardziej się pogłębił, kiedy zauważył rumieńce i zdenerwowaną twarz Lucy.
Przestał gwizdać, wsłuchując się w niecierpliwy stukot stopy przyjaciółki o podłogę. Nie chcąc dłużej przeciągać, żwawo zerwał się z łóżka i z bezczelnym uśmiechem przypatrywał się dziewczynie.
- Czemu nie możesz choć raz zachowywać się normalnie? - westchnęła, czując jak opuszcza ją irytacja i rozdrażnienie.
- Serio ci to przeszkadza? - spytał.
- Natsu... nie o to już chodzi. Tylko o to, że wpadasz do mojego mieszkania jak do swojego, nawet bez pukania. A pomyślałeś jak bym się czuła, gdybyś przyszedł, a ja byłabym bez ubrania? - mimowolnie zarumieniła się, wyobrażając sobie tą sytuację.
Natsu patrzył na nią i po chwili dopiero zrozumiał, co mówiła. Speszony unikał jej wzroku, wodząc oczami po jasnym mieszkaniu. Podrapał się po głowie, nie wiedząc, co ma powiedzieć, by nie wywołać większego napięcia między nimi.
- No... dobrze Lucy. Postaram się wchodzić normalnie, tak jak tego chcesz - uśmiechnął się niepewnie.
Dziewczyna kiwnęła głową, ucieszona postanowieniem przyjaciela.
- A właśnie, Natsu... Przychodzisz tutaj w jakiejś konkretnej sprawie? - szturchnęła go w ramię.
- Tak! Mira cos nam zostawiła, ale nie chciała powiedzieć, o co konkretnie chodzi. Kazała po ciebie przyjść, więc jestem - trajkotał, nakręcając się z każdą chwilą.
Zachowanie Miry zastanawiało Lucy, jednak wiedziała, że nie wpakuje ich w żadne kłopoty. Wspominiana dziewczyna była przyjaciółką bohaterów, jak i całej gilgi. Zazwyczaj stała za barem, uśmiechając się, wprawiając każdego w dobry nastrój.
Lucy podeszła do okna i z uśmiechem patrzyła w dal. Poczuła wiatr w blond włosach i ciepłe powietrze. Usłyszała kroki na drewnianej podłodze. Natsu stanął u jej boku z radosnym obliczem. Szturchnął ją po przyjacielsku w ramię. Spojrzała na niego lekko zdezorientowana, gdyż wyrwał ją z zamyślenia.
 - To jak, idziemy? - wyszczerzony Natsu, kołysał się na boki, zdradzając swoją ekscytację nowym zadaniem.
- Jasne - potaknęła.
Nagle w błyskawicznym tempie przez otwarte okno do pokoju wleciał niebieski, uskrzydlony kot z niezwykle wielkimi oczami i głową.
- Natsu!!! - wołał, a łzy spływały mu ciurkiem po policzkach.
- Happy. Co się stało? - pytał.
- Dlaczego mnie zostawiłeś?! Jak mogłeś pójść do Lucy? - łkał z wyrzutem.
Zdezorientowany chłopak zezował z dziewczyny na małego przyjaciela, który zaczynał wyglądać coraz bardziej żałośnie.
- Happy, Mira dała mi zadanie, więc przyszedłem powiedzieć o tym Lucy. Przecież mówiłem Ci, że do niej idę - tłumaczył sie różowowłosy.
Exceed kilkukrotnie pociągnął zasmarkanym nosem, otarł łapkami łzy i uśmiechnął sie zuchwale.
- Jadłem rybki. Wiesz, że kiedy jestem tym zajęty, to nie myślę o niczym innym. Natsu... obaj wiemy, że nie jesteś tu tylko z powodu zadania... - ściszył głos zezując na dziewczynę.
Na twarzy chłopaka pojawił się czerwony rumieniec.
- Idziemy! - wykrztusił, łapiąc przyjaciela, wsadził go pod pachę i na sztywnych nogach wymaszerował z domu.
Osłupiała Lucy, patrzyła na przejście, w którym niedawno znikneli magowie. Zamrugała powiekami, chcąc zrozumieć, co było przyczyną nagłego wyjścia Natsu, jednak zanim zdąrzyła spokojnie odetchnąć chłopak z powrotem wparował do mieszkania.
- Przepraszam! - zachichotał, złapał Lucy za nadgarstek i wybiegli z mieszkania.
- Natsu, przecież muszę zamknąć drzwi! - sapnęła, zbiegając po schodach.
Dziewczyna oddychała z trudem, gdyż Natsu był niezwykle szybki, pomimo oporu, którym była ona sama. Czuła ból w nogach i klatce piersiowej.
- Natsu, zwolnij! - krzyknęła.
Chłopak zerknął na nią przez ramię i zobaczywszy jej wyczerpany wyraz twarzy, dostosował się do jej tempa. Odetchnęła z ulgą.
Mijali domy, szerokie ulice i stragany ze świeżą żywnością. W pewnym momencie coś zwróciło jej uwagę. Zatrzymała się, lecz ciągnięta przez Natsu, wpadła na jego plecy.
Zderzyła się z twardym jak głaz ciałem.
- Auć! - pisnęła zaskoczona.
- Co?! Lucy, coś się stało? - odwrócił się, uważnie się jej przyglądając.
Potarła sobie dłonią bolące miejsce na głowie.
- Nie, nic... - jęknęła. - Po prostu coś zobaczyłam.
Świdrował ją wzrokiem, chcąc zrozumieć, o co jej chodzi.
Blondynka uśmiechnęła się i skierowała w stronę sklepu z wielką szybą. Zza niej, na wystawie, błyszczały różnej wielkości wyroby jubilerskie. Blask zachwycił dziewczynę, która prawie przykleiła się do szkła z iskierkami w oczach. Szczególną jej uwagę zwróciła złota bransoletka z niewielką niebieską zawieszką w kształcie serduszka.
- Jakiiiii ładnyyy.... - rozpływała się, marząc o posiadaniu tego cudeńka.
Niezauważony Natsu przybliżył twarz do wystawy. Przypatrywał się intensywnie ze ściągniętymi brwiami. Nagle jego wzrok powędrował z błyskotki w głąb sklepu. Przez jego twarz przemknął grymas.
Odchrząknął, wyprostował się i skrzyżował ręce na piersi. Lucy podążyła za jego wzrokiem i zaskoczona odskoczyła. W środku zobaczyła dwie postacie, uważnie przyglądające się drogim naszyjnikom i pierścionkom. Wysoki, niebieskowłosy mężczyzna, nachylał się nad wyrobami z rozmarzonym uśmiechem. Podobna do niego długowłosa dziewczyna wskazywała palcem raz po raz błyskotkę, która wpadła jej w oko. Ubrana w niebieską sukienkę, wyglądała na bardzo młodą.
Lucy spojrzała na Natsu i bez zastanowienia, ruszyła w kierunku wejścia. Zanim zdążyła przestąpić próg, poczuła dłoń przyjaciela zaciskającą się na jej nadgarstku. Przyciągnął ją do siebie, nie pozwalając iść.
- Co ty robisz? - burknął.
- Tam jest Jellal! Chcę z nim porozmawiać i powiedzieć Erzie, że wrócił - tłumaczyła się podekscytowana i zła, że różowowłosy ją zatrzymał.
- Domyślam się, Lucy - westchnęła, a grymas z jego twarzy ustąpił miejsca trosce. - Chodzi o to, że jeżeli Erza go zobaczy, a on później odejdzie... Nie chcę, żeby płakała. Obiecałem, że do tego nie dopuszczę.
Lucy patrzyła na jego zatroskaną twarz, poruszona jego wyznaniem. Położyła mu dłoń na ramieniu, chcąc dodać otuchy.
- Nie dopuszczę do tego - uśmiechnęła się ciepło i puściła oko.
Zwolnił uścisk na jej nadgarstku i pozwolił poprowadzić się do wnętrza sklepu. W momencie pchnięcia drzwi, nad głowami przyjaciół zabrzęczały cichutkie dzwonki. Przebywający w środku ludzie, odwrócili się w stronę wchodzących magów.
Na twarzy niebieskowłosego pojawiło się zaskoczenie, które szybko przemieniło się w radość.
- Natsu, Lucy! Jak się cieszę, że was widzę - uśmiechnięty, podszedł do przybyłych i niespodziewanie uścisnął ich obu.
Magowie wstrzymali oddech, sztywniejąc pod wpływem nagłego zachowania chłopaka. Odsunął się i z zadowoleniem przyciągnął za rękę drobną towarzyszkę. Nieśmiało spoglądała na Natsu i Lucy, którzy przyglądali się jej podejrzliwie.
- Kim ona jest, Jellal? - zapytał poddenerwowany mag. Obawiał się on spełnienia swoich obaw względem Erzy.
Niebieskowłosy zrozumiał ton głosu towarzysza i z pewnością siebie odowiedział:
- To jest Mei. Moja starsza siostra - spojrzał na nią ciepło.
- Co?? Jak to strasza? - krzyknęli chórem oboje.
Jellal nie ukrywał zaskoczenia, by raptownie wybuchnąć śmiechem.
- Co cię tak bawi? - spytała Lucy, spozierając na dziewczynę i jej brata.
- Przepraszam, ale każdy kto wie o mojej siostrze, reaguje podobnie jak wy - odpowiedział. - Natsu, możesz się od niej odsunąć? - mruknął, ściągając brwi.
Istotnie różowowłosy, znajdował się zbyt blisko nowopoznanej towarzyszki. Przyglądał się jej twarzy z odległości kilku centymetrów, próbując dogłębnie przyjrzeć się jej mołodo wyglądającej skórze, niczym Sherlock Holmes.
- Natsu! - zganiła go Lucy.
Jednak chłopak uparcie świdrował ją wzrokiem, mrucząc coś pod nosem.
- Odsuń się i nie zachowuj się jak dziwak i pajac, którym jesteś! - Heartfilia tupnęła nogą, pełna oburzenia.
Mei zachichotała i cofnęła się spokojnie.
- Miło mi cię poznać, Natsu - wyciągnęła rękę w jego stronę.
Chłopak przyglądał się jej chwile, po czym nachylił się i obwąchał wystawioną dłoń. Odsunął się i przyjaźnie przywitał dziewczynę.
- Pachniesz jak przyjaciel! - wyszczerzył się i zarechotał.
- Cieszę się. Ty jesteś Lucy, tak? - spytała, podchodząc bliżej.
- Tak - przytaknęła. - Przepraszam, że zapytam... Ile jesteś starsza od Jellala?
Wspomniany uśmiechnął się zuchwale.
- Cztery lata.
- Serio?? - pisnął podekscytowany Natsu i podskoczył do Mei. - Ha ha! Jellal nie chwaliłeś się. Mei będziesz ze mną walczyć!
Wszyscy trzej spojrzeli zdziwieni na zuchwałego chłopaka, który podskakiwał w miejscu i śpiewał, o walce z dziewczyną.
- Odbiło ci? - bąknął Jallal.
Natsu ucichł i z otwartą buzią jęknął w jego stronę. Podszedł do niego niczym zombie z ciemną aurą wokół siebie.
- Nie, bo co? - zawył z głupkowatym wyraem twarzy.
- Pokona cię w ciągu pięciu minut, nie ruszając się z miejsca - stwierdził rozbawiony.
- I tak z nią będę walczyć i nie przegram - bąknął. - Lucy, do gildi! - podskoczył nagle, chcąc wzbić się w powietrze niczym superman.
- Co? Przystopuj Natsu. Mei, Jallal, chodźcie z nami - blondynka uśmiechnęła się, wyciągając rękę w ich stronę.
Niebieskowłosy patrzył na dłoń przyjaciółki z bladym wyrazem twarzy. Westchnął i delikatnie pchnął siostrę do przodu.
- Idź z nimi Mei, ciebie nie znają, masz czystą kartę - radził. - Jak na razie Lucy, nie mogę tak swobodnie poruszać się po ulicach, muszę coś wymyślić - puścił jej oko.
- No tak... Rada cię nadal szuka.
- Właśnie. Dlatego, Natsu, nie szalej zbytnio i nie prowokuj jej - wyszczerzył się. - Miej na nią oko.
Mag w zamyśleniu przetwarzał otrzymane informacje i ze zrozumieniem kiwnął głową.
Usatysfakcjonowany takim obrotem sprawy Jellal, pogłaskał siostrę po głowie i mocno ją przytulił. Wyszeptał jej coś do ucha i opuściwszy przyjaciół, zaszył się wgłąb sklepu. Wszyscy trzej śledzili go wzrokiem, puki nie zniknął im z pola widzenia.
- Martwię się o niego - westchnęła Mei i podeszła do Lucy. - Jak to jest w Fairy Tail?
Oboje z Natsu, przypominając sobie te wszystkie chwile spędzone na niezwykłych przygodach - wliczając w to niszczenie miast - radośnie krzyknęli:
- Wspaniale, nie ma lepszej gildi w całym Fiore! Chodźmy - złapali towarzyszkę za ręce i wybiegli ze sklepu.


3 komentarze:

  1. Bardzo mi się spodobało! Ciekawa jestem co Jellal powiedział Mei... Zapowiada się na udane opowiadanie. :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Jellal ma siostrę. Starszą siostrę. Uciekł przed Radą. Natsu i Lucy się rumienią. Happy coś sugeruje.
    Bickslow : Dobra, ty już się tak nie zastanawiaj, bo ci 21 grudnia wybuchnie mózg i będzie Zombie Apokalipsa.
    Wredny jesteś >.< Jak myślę to mi nie przeszkadzaj ~ ! Taką rzadkość to trzeba świętować a nie niszczyć ~ !
    Zaciekawiłaś mnie, kobieto. Ciekawie, wesoło, śmiałam się przy co drugim zdaniu :3
    Dobra, jako że pierwszy raz cię tu widzę to trzeba zrobić specjalne powitanie.
    Yhym, yhym.
    Bickslow : Tylko nie to...
    Kochana, życzę ci, byś zawsze miała najlepsze-większe-wspanialsze-cudowniejsze pomysły, co dalej pisać ~ ! By nigdy nie opuściła cię wena, byś zawsze miała siłę, czas i żelki na pisanie ~ ! Życzę ci, byś doprowadzała swoich czytelników do łez, do śmiechu, do rozpaczy i gniewu, by w niecierpliwości czekali na nowy rozdział, rwiąc sobie włosy z głowy.
    Bickslow : Nie za ostro?
    Gdzie tam... Jest dobrze :3 Żelki, nie zapeszcie bo na stos ~ !
    Buzi
    ~Reneé

    OdpowiedzUsuń
  3. Przed chwilą znalazłam twój blog. Myślałam sobie,że pewnie będziesz podobnie pisać jak wszyscy, a tu prosze taka niespodzianka! Opisujesz tak dobrze wszystko, ze potrafie sie wczuć w postacie jak bym tam była. Moge wyobrazić sobie całą akcje :) Miałam mase śmiechu głównie przez to co wyprawia Natsu :D Lucy go w ryzach trzyma ^^ hahha :D Woo zaskoczyło mnie i nawet pozytywnie ci powiem ze Jellal ma siostre i to starsza :O Kurcze strasznie ciekawie sie zapowiada ! Kochana obiecuje ze bd twoją stała czytelniczką bo 1 rozdział mnie zachwycił !!! <3

    OdpowiedzUsuń