Dziewczyna z zaciekawieniem przyglądała się Magom, jakby znalazła jakiś rzadki okaz.
- Jeżeli ją przeprosicie, to was zdejmę – ryknęła Titania.
Wszyscy trzej spojrzeli na nią wilkiem.
- Niby za co mamy przepraszać? – krzyknął Natsu, machając rękoma po bokach. – Przecież nic złego nie zrobiliśmy!
Na czole Erzy uwidoczniła się pulsująca żyła.
- Zepsuliście przyjęcie bałwany! Waszą karą będzie to, że będziecie tu wisieć, dopóki nie zrozumiecie jakie to było ważne – mówiła stanowczo. – Mei… Chodźmy do dormitorium… - westchnęła zrezygnowana, próbując uspokoić emocje.
Pociągnęła przyjaciółkę za rękę, oddalając się od pozostałych. Fernandes, podążająca za towarzyszką, obróciła się w stronę ukaranych magów i rozkładając ręce na boki, przepraszała ich, że nie może nic na to poradzić. Dziewczyna dogoniła Scarlet i po chwili zniknęły z pola widzenia.
Lucy spojrzała wilkiem na szamoczącego się Natsu.
- I co? Zadowolony jesteś z siebie? – mruknęła złośliwie.
- Ja nic nie zrobiłem…
- Głupi! Przeprosiłbyś i by was zdjęła! A teraz sobie tak wiście – krzyknęła i zdenerwowana złapała Levi za rękę. – Proszę, chodźmy stąd…
Dziewczyna kiwnęła głową, zerknęła na powieszonego za spodenki niezadowolonego Gajeela i ruszyła razem z przyjaciółką.
Blondynką targały różne emocje, które trudno jej było stłumić. Z jednej strony cała ta sytuacja ją bawiła, jednak była również zła, że beztroskie i dziecinne zachowanie magów, sprawiło przykrość ich znajomej. To nie do pomyślenia…
Niebiesko włoska przyglądała się jej twarzy z troską. Jej również było głupio z powodu chłopaków, ale nie była aż tak tym przejęta. Domyślała się, że Heartfilia czuje urazę do Natsu, bo coś między nimi od początku iskrzyło i dlatego usprawiedliwianie jego było takie trudne.
- Lu-chan… Nie martw się. Oni naprawdę tego żałują, tylko jak to chłopcy nie potrafią tego wyrazić słowami, a duszą to w sobie – potarła jej ramię, chcąc dodać otuchy.
- Wiem, wiem… Rany, jacy oni są uparci i ta ich idiotyczna duma… - westchnęła, lekko się rozluźniając.
- Tak…
Lucy przygryzła nerwowo wargę. Przyjaciółka zatrzymała ją i chwyciła za ramiona.
- Czy jest coś, co cię martwi? Wiesz, że możesz mi powiedzieć o wszystkim?
Początkowo unikająca jej wzroku blondynka, zmartwiona spojrzała w jej oczy.
- Levy… Jest coś takiego, o czym boję się mówić… - szeptała urywającym się z nadmiaru emocji głosem.
- Czy to ma coś wspólnego z Natsu? – spytała podenerwowana, nie wiedząc, czego ma się spodziewać.
- Nie. Chodzi o … Clauda. On tu jest – jęknęła czując wielką gulę w gardle i spływające po policzkach łzy.
Zabawne, pomyślał Natsu, łapiąc oddech między szamotaniem się. Wokoło było już ciemno. Nadal nie udało mu się wymyślić jak się uwolnić, a przez to robiło mu się coraz bardziej niedobrze. Również był zły, że Lucy tak po prostu sobie poszła, w dodatku na niego nakrzyczała. Chociaż… widział w jej oczach rozczarowanie i smutek? Zawsze była wesoła, a po tej ostatniej misji trochę się zmieniła. Wiedział, że musi na nią bardziej uważać, ale w sytuacji, kiedy został powieszony za gacie, było to niemożliwe. Musiał wymyślić sposób, żeby się uwolnić.
Olśniło go.
- Wiem jak możemy zwiać – zachichotał podekscytowany.
Towarzysze spojrzeli na niego z błyskiem w oczach i chytrymi uśmiechami.
- Oświeć nas geniuszu – rzucił z przekąsem Gray.
- No to tak… Wy się odwrócicie do mnie tyłem, a ja przepale wasze spodnie w miejscu gdzie są zahaczone, a wy mnie stąd zdejmiecie – kiwał entuzjastycznie głową, ciesząc się ze swojego pomysłu.
- Odbiło ci? Chcesz nas spalić razem z wszystkim co nas otacza? – krzyknął Gajeel oburzony, konsekwencjami zamiaru Natsu.
- Nie? Chce nas stąd wyciągnąć – burknął zły.
- Jesteś idiotą skośnooki – zarechotał Fullbuster.
- Zamknij się pusty mózgolodzie! Jak jesteś taki mądry, to może byś coś zrobił, co? – warknął, szamocząc się. Miał ochotę dać mu w twarz, jednak przeciwnik znajdował się za daleko.
- Żebyś wiedział zapałko, że się tym zajmę, bo ty jesteś bezużyteczny – odpowiedział, również z zamiarem zmierzenia się z magiem.
- Jesteście zbyt narwani, żeby myśleć, patałachy – wtórował im Redfox.
Wyciągali ku sobie pięści, wyzywając się od najgorszych i wzajemnie się przekrzykując. Wiercąc się, nie usłyszeli pękania szwów w ich spodenkach, których materiał przedzierał się w szybkim tempie. W jednym momencie wszyscy trzej szarpnęli w swoją stronę, jak dzikie koty i wtedy zrobiło im się zadziwiająco luźno w ubraniu, którego już na sobie nie mieli. Zdezorientowani, zderzyli się ze sobą głowami i runęli na jeszcze ciepły piasek. Unieśli głowy i zobaczyli zwisające nad nimi resztki portek.
Wszyscy trzej byli zupełnie nadzy.
Galeel podniósł się, głęboko odetchnął i mruknął:
- Zew natury nas wzywa.
- Przymknij się idioto – warknął Gray. – Musimy znaleźć jakieś ciuchy. Będziemy mieli przesrane jak nas tak ktoś zobaczy.
Natsu zdusił chichot.
- Gray, przecież ty tak normalnie przed wszystkimi chodzisz, więc nie powinno cię to krępować.
Chłopak zmroził go lodowatym spojrzeniem.
- Wiem, gdzie możemy pójść, tak żeby nikt nas nie zauważył – dodał uśmiechając się chytrze.
Chwile potem, poruszając się bocznymi, ciemnymi uliczkami stanęli pod oknem mieszkania.
Towarzysze Dragneel’a przyjrzeli się budynkowi i przez moment zastanawiali się, skąd znają to miejsce.
- Ty idioto… – mruknął lodowy mag.
- Wejdziesz na herbatę, prawda? Może… może nawet mogłabyś zostać na noc, co? Czułabym się trochę pewniej, wiedząc, że nie będę sama – uśmiechnęła się, patrząc na spokojną twarz przyjaciółki.
Potaknęła i z zadowoleniem zatrzymały się przed drzwiami do mieszkania. Lucy wyciągnęła klucz, odbezpieczyła zamek i weszły do środka. Wokół panowała ciemność i po omacku szukała na ścianie włącznika. Znalazła. Nacisnęła i zapaliła światło.
Zdumiona, nie mogła uwierzyć własnym oczom, po tym co zobaczyła.
Trzech magów grzebało w jej ubraniach, zupełnie nie zauważając przybycia przyjaciółek. Na ich biodrach spoczywały kolorowe spódniczki, zasłaniające miejsca intymne, a na muskularnych tułowiach, rozciągały się jej koszulki.
Zauważyła otwarte na oścież okno, przez które musieli wejść niepostrzeżenie.
W końcu wróciła jej mowa.
- Co… wy… tu… Odwalacie zboczeńcy? Idioci! Banda kretynów!
Cała trójka spojrzała na kipiącą gniewem Lucy, która z ledwością powstrzymywała się od rękoczynów. Obok niej stała nadal oszołomiona Levy, zezująca po towarzyszach.
- No bo… nasze spodnie się podarły i nie mieliśmy się w co ubrać, a twój dom był najbliżej… - zaczął strachliwie Natsu.
- Wy… no..cha… Przesadziłeś tym razem – warknęła. – Wyjazd stąd, tak samo jak się tu dostaliście – wskazała palcem okno i zesztywniała, czekała aż się ruszą.
Chłopak chciał jeszcze coś powiedzieć, ale doszedł do wniosku, że nie miałoby to większego sensu. Potulnie spuścił głowę i pierwszy wyskoczył na zewnątrz, za nim Gray, a Gajeel trzymając się jeszcze ściany, kiwnął do Levy.
Dziewczyna zamrugała oczami, wychodząc z szoku.
Spojrzała na Lucy, która podeszła do okna, zamknęła je i oparłszy się o ścianę, zsunęła się po niej na podłogę. Zakryła twarz rękoma, a z oczu wypłynęły strumieniami parzące łzy. Przyjaciółka podeszła do niej, kucnęła i przytuliła ją.
- Levy… Jak ja mogę kochać tego idiotę?
Tego się nie spodziewałam o3o.
OdpowiedzUsuńClaude, Claude... HEJT D: Nie lubię go, jak z pewnością każdy, kto to czyta. Zabij go >:D Albo niech go Natsu zbije, tak będzie lepiej...
OdpowiedzUsuńA wtedy Lucy rzuci mu się w ramiona krzycząc, jak bardzo go kocha, że wyzwolił ją od strachu i...
Bickslow : *Jedup patelną w łeb.* No, tak ogólnie rzecz biorąc chciała powiedzieć, że rozdział cudny i zabawny, tym bardziej jak chłopcy ubierali ciuszki Lucy... Szczerze, turlała się po łóżku, jakby ją coś opętało. Dobra robota ~ !
Pozdrawiam, a Ren~chan całuje
~Bickslow
Kiedy nowa nocia?
OdpowiedzUsuń~Nyaaaaaa
Pozdrawiam wszystkich użytkowników tego forum ;3
Jezus maria jak nigdy się tak jeszcze chyba nie uśmiałam jak teraz :D Bez spodenek , czyli widzieli siebie nago XD wg tak to fajnie opisałas ze do tej pory mi sie z tego śmiać chcę ide czytać dalej bo ciekawi mnie co cieakwego jeszcze bd pisac w następnym rozdziale :D
OdpowiedzUsuńTak! Narescie! Powiedziała to! Levy… Jak ja mogę kochać tego idiotę?
OdpowiedzUsuń